Translate

niedziela, 24 listopada 2013

Jesienne linistwo i moja dieta

Hej! Pozdrawiam Was sprzed kubka zielonej herbaty oraz talerzyka na którym leży kiwi, kostka gorzkiej czekolady 74% i skórki ze zjedzonej przed chwilą mandarynki.


Jak domyślacie się nie rzuciłam całkowicie jedzenia słodyczy, ale jestem na dobrej drodze. Z dnia na dzień jem mniej i mniej słodyczy. Moja sylwetka wygląda całkiem nieźle. Nie przytyłam nic od poprzedniego roku, nie mam wielkich boczków i nie wstydzę się swojego ciała. Czemu to zawdzięczam? Zdrowemu rozsądkowi. Nie wcinam już pięćdziesięciu batoników na raz a tylko jeden, tą samą zasadę stosuję do wszystkiego innego. Jem po prostu racjonalnie. Staram się jeść sporo warzyw i owoców. Przeważnie moje śniadanie to płatki muesli "szwajcarskie"- to znaczy z dużą ilością płatków pełnoziarnistych, suszonych owoców i orzechów- mam zamiar dodać do tego owoce. W porze mojej godzinnej przerwy w pracy wcinam kanapki z warzywami i serem/szynką, do tego jogurt naturalny lub makaron ze szpinakiem w sosie pomidorowym do tego wychodzę na półgodzinny spacer. W porze mojego obiadu [19-20] wcinam: domowe hamburgery z piersią kurczaka i warzywami; kurczak curry z warzywami i ryżem; chilli con carne z ryżem i warzywami; spaghetti z warzywami i makaronem; udka z kurczaka z ziemniakami i kolesławem lub tortillę. Raz w tygodniu wychodzę z moim D. na miasto coś zjeść- buritto, hamburger meksykański z guacamole z Eddie Rocket's [uwielbiam] lub prawdziwa włoska pizza. Nie uważam żebym jadła baaardzo zdrowo dlatego mam zamiar troszeczkę pozmieniać w mojej diecie, chcę dodać jeszcze więcej warzyw- zakupiłam już sałaty, szparagi itd. Muszę natomiast przyznać, że ograniczyłam ketchup, majonez i ser [brawa dla mnie]
Co uważacie na temat mojego menu?

Moja aktywność fizyczna jest bardzo mała. Jak wiecie mam karnet na siłownię, ale z powodu choroby [najpierw grypa, później zapalenie pęcherza] musiałam odpuścić sobie siłownię przez  tydzien.  Mam zamiar jutro iść. Uczestniczyłam ostatnio  w rewelacyjnych zajęciach SPIN. O jej! 45 minut na rowerze, dałam z siebie wszystko! Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak czerwona!!! Bardzo mi się to spodobało! Mam zamiar jutro znów poSpinować. Nie będę was oszukiwać ostatnio lenistwo góruje nad moimi dobrymi chęciami. Przychodzę z pracy tak zmęczona, że najchętniej kładę się spać. Na prawdę ciężko jest mi się zmusić do jakiegokolwiek wysiłku. Od jutra będę do pracy chodzić na pieszo.

I nadeszła oto wiekopomna chwila aby się pochwalić. Po ponad trzech, a może i nawet czterech latach [sama nie pamiętam] palenia papierosów powiedziałam wreszcie NIE!! Nie palę od Halloween i nie mam nawet ochoty zapalić, nawet w stresowych sytuacjach.


8 komentarzy:

  1. niejedzenie słodyczy idzie dobrze ;) w środę będzie 2 tygodnie :D a jak u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie 5 miesięcy:)
      a autorce bloga gratuluje rzucenia palenia :)

      Usuń
    2. u mnie 9 miesięcy i 6 dni bez słodyczy :D

      Usuń
  2. Nie jedzenie słodyczy to kwestia przyzwyczajenia, przechodząc obok nich w sklepie- wygrywa zdrowy rozsądek :)
    Dlatego też- trzymam za Ciebie kciiuki :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki, żeby udało Ci się wytrwać w nie paleniu..

    ___________________________
    mizernezmiany.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje menu nie jest takie złe- idziesz w dobrym kierunku :-) Dużo zmieniasz w swoim życiu na dobre!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chodzenie do pracy na pieszo brzmi fajnie :-D Kiedyś na uczelnię chodziłam tylko pieszo, teraz w Łodzi boję się nawet iść kawałek do przystanku więc wybieram komunikację miejską, bo zazwyczaj przemieszczam się wieczorami :-D Gratulacje z powodu rzucenia palenia! :-*

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do udziału w rozdaniu z firmoo.com :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze Ci idzie z dietą :) z ruszaniem się też miałam ostatnio problem, najpierw korzonki, a później zwyczajne lenistwo. jak na dworze spada temperatura to najchętniej zawinęłabym się w koc i nie wychodziła spod niego !

    OdpowiedzUsuń